wtorek, 27 lipca 2010

Turcja

Turcja dość miło nas zaskoczyła, za litr benzyny należy zapłacić tam jedyne 7zl. Pierwsze dwieście kilometrów przejechaliśmy praktycznie pustą trzypasmową autostradą. Początkowa sielanka przemieniła się w ból i cierpienie piekielnej drogi przez Istambuł. Diabelskie mechaniczne rumaki, mieszkańców tej kilkunastomilionowej aglomeracji otaczały nas zewsząd. Deszcz siarki wydobywającej się z ich rur wydechowych parzył nas w pachwiny jądra i dziąsła. Podczas przejazdu przez istambulski kocioł nastąpiło apogeum ciepła – podejrzewamy, że temperatura skoczyła grubo powyżej 25 stopni.
Będąc pod Trabzonem mięliśmy okazję zauważyć jak niemiecka machina futbolowa została zatrzymana przez hiszpańską inkwizycję – gdybyśmy powiedzieli, ze porażka faworyzowanych Niemców nas zmartwiła popełnilibyśmy grzech ciężki.
Również pod Trabzonem Baszan odwiedził tureckiego mechanika, miłośnika AfricTwin. Pan miłośnik mechanik rozwiązał Baszana problemy ze świecami.
Turcję również potraktowaliśmy tranzytowo, więc zobaczyliśmy to, co akurat stało przy drodze.




A.symetria




W dupie z tirami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz